sobota, 14 czerwca 2014

Mezzo(i)Forte w krainie Troli

Wczorajszy dzień jest potwierdzeniem tylko na to, jak nasza wiara oraz wytrwałość dążenia do celu, opłacają się przy nielada trudnym czasami wysiłku. 
Planując kolejny dzień trasy po Islandii z Akureyri w stronę zachodniego wybrzeża, wybrałam na swój nocleg miesjcowość Borgarnes. Przeszukując internet trafiłam na dosyć ciekawy opis campingu, oferował między innymi: mini golf, basen z gorącą wodą, trasy spacerowe. Zdjęcia przedstawiały typowe islandzkie pejzaże. Podekscytownana postanowiłam odszukać to miejsce. Adres, który był mi znany to nazwa głównej miejscowości - Borgarnes. 
Około godziny 23 przekroczyłam granicę miasta, następnie "opuszczony" camping przy głównej trasie w niczym nie przypominającego tego, który widziałam w sieci. Przejechałam przez całą miejscowość, niestety nigdzie nie natknęłam się nawet na ślad "Mojego Miejsca". Postanowiłam pojechać na stację benzynową w celu zasięgnięcia informacji, niestety Pani znała jedynie "opuszczony" camping a przeglądarki w telefonie nie chciały mi w żaden sposób pomóc w uzyskaniu cennych podpowiedzi.
Zrezygnowana wróciłam na wcześniej mijaną "noclegownię", wzięłam mały przewodnik po zachodnim wybrzeżu do ręki w poszukiwaniu miejsc na kolejną noc, kiedy to ujrzałam reklamę "Mojego Miejsca"! Popędziłam do samochodu i ruszyłam na najbliższą stację w celu uzyskania informacji jak do niego trafić. Okazało się iż jestem w odległości ok 20 km jadąc w stronę Reykholt. 
Docierając na miejsce przywitała mnie plakietka informująca iż wstęp na teren campingu mają jedynie pojazdy, które opłaciły wcześniej miejsce postojowe. Recepcja o tej porze (pierwsza w nocy) była zamknięta, postanowiłam zostać na tzw. "partyzantkę". Pomimo późnej pory, dzieci szalały na placu do mini golfa, rodzice grillowali przy swoich camperach, ja postanowiałam udać się na krótką przechadzkę po okolicy. Jakie było moje zdumienie kiedy ujrzałam posąg głowy Trola, następnie plakietki informacyjne o zadaniach do wykonania (w celu zmierzenia się z siłami jakie one posiadały), ogromne pole do zabawy w terenie a w tle przepiękny mały wodospad. Mialam zostać tu tylko jedną noc lecz to co spotkało mnie rano przekonało do zmiany planów.
Rano zadzowoniłam do właścicieli w celu poinformowania ich o nowym "intruzie", który chciałby zapłacić za swój pobyt. O 10 zjawiła się przemiła Pani, która nie skarciła, nie wymierzyła kary i z uśmiechem na twarzy poinformowała o atrakcjach w okolicy. Jestem w niby "Trololandii" - nazwa własna ;) wszędzie znajdują się plakietki z informacjami jak żyły, czym się charakteryzowały, co robiły, raj dla dzieci! 
Jednak dla mnie największą atrakcją jest budynek główny w którym znajduje się potężna vinyloteka, której właścicielem jest Pan Steinar, który współpracował m.in. z "Mezzoforte", "Sturla", "Bubbi", "Todmobile", "Studmenn" oraz "R.E.M." :) 
Siedzę sobie właśnie przy stoliku z widokiem na "Moje Miejsce", pijąc kawę a w tle słychać muzykę "Mezzoforte - Sprellifandi". Mój kolejny mały raj na ziemi. Wszystko to sprawiło iż postanowiłam tu zostać trochę dłużej niż planowałam. Wśród Troli, krainy baśni, wulkanów, lodowców, gdzie muzyka smakuje inaczej niż dotychczas. 
Pomimo małych przeszkód, kolejny raz doświadczam przekonania iż upór i dążenie do celu nie zawsze idzie na marne.

Pocztówka z krainy Troli: http://youtu.be/nkiCJx9Mx1k










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz